Alina Dragan

A to mnie Niedźwiedź wrobił.. 'zajrzyjcie na stronę Aliny ona tam pisze o śmieciach'. Lepszego tematu nie mogłam sobie wymarzyć. Zapraszam zatem do odwiedzenia holenderskich śmietników, w których od kilku lat ponownie zagościły biologiczne odpadki kuchenne. Słynny 'biobak' królował tutaj przez dobrą dekadę, ale poszedł w zapomnienie. Każda rodzina otrzymywała wtedy indywidualny pojemnik, do którego wrzucało się tylko odpadki biologiczne. Oj, było to upierdliwe, szczególnie w lecie, gdy było gorąco, bo taki biobak stał na balkonie i czekał na odbiór od środy do środy. Nie pamiętam powodu dla którego zrezygnowano z biobaka i nie żałuje tego, ale do dzisiaj zostało mi jednak przyzwyczajenie i oddzielam odpadki biologiczne.
Gdy jestem w leśniczówce to składuję je na kompost, a w Amsterdamie segreguje w torebki i wrzucam do ogólnego pojemnika. Z wyrzucaniem popsutych owoców czy warzyw nie mam problemu, ale chleba jakoś nie potrafię wyrzucić. Jak tylko mogę kruszę chleb i zanoszę kaczkom do kanału. Uwielbiam patrzeć jak się objadają i są szczęśliwe.

W Holandii, a przynajmniej w Amsterdamie mamy trzy rodzaje pojemników na śmieci, które są wpuszczone w głąb ziemi. Na powierzchni jest tylko 'komin', przez który wrzuca się to co trzeba, tam gdzie trzeba. Papier do papieru, szkło do szkła, a resztę do ogólnego pojemnika. Sprzęt elektroniczny trzeba deponować w specjalnych punktach, tak samo jak wkłady do drukarek i wszystko co się nie rozpadnie, a ma w sobie elektronikę. Potem w tych punktach odbywa się dalsza segregacja. Baterie zanosimy do najbliższego sklepu, gdzie czeka na nie specjalny pojemnik. Chemikalia mają wyznaczony punkt w każdej dzielnicy i raz na miesiąc przyjeżdża po nie specjalna 'chemiczna' ekipa.

Jeżeli chce się wyrzucić 'duże śmieci' typu meble najlepiej jest zgłosić się do służb sprzątających. W dniu, w którym jeżdżą i kolekcjonują śmieci się nie płaci, ale gdyby był to inny dzień, w którym dostarczono nam nową sofę, a stara już się nie mieści to wtedy się płaci za wzięcie jej poza ustalonym terminem.

Są już wyznaczone kary dla nieporządnych. Za zostawienie śmieci na powierzchni - 75 Euro, za grzebanie w śmieciach i robienie bałaganu 75 Euro. A skoro jesteśmy przy karach to za kupkę psa też 75 Euro, ale nie znam nikogo, kogo by złapano, a psie kupki wciąż widzę.

Spostrzegawczy czytelnicy zauważyli na pewno, że nie mamy pojemników na plastik. Zgadza się. Za butelki plastikowe płaci się tutaj kaucje. To rozwiązuje problem butelek, ale inny plastik idzie do ogólnego pojemnika. Unia Europejska coś tam radzi na temat plastików... pewnie chcą to uregulować tak, że wszędzie będą.. takie same kary za ich złe deponowanie:))

Ponoć segregacja śmieci dla firm wykonujących ten ekologiczny proceder to dobry biznes, ale jakby nie spojrzeć to na kolekcjonujących śmieci zawsze będziemy mówić wdzięcznie 'śmieciarze'. Dobrze, że są, bo na pewno słyszeliście jak wyglądają miasta, w których oni strajkują. Kiedyś byłam w Paryżu, gdy trwał tam jeden z największych strajków śmieciarzy we Francji. Było lato, więc oszczędzę opisów zapachowych, ale lokalne gazety zrobiły tournee po mieście i zdemaskowały wiele restauracji, które szczyciły się tym, że podają tylko świeżą żywność. Przed ich siedzibami, w zalegających kupach śmieci leżały stosy pustych puszek i opakowań po konserwowanej żywności... Volia!

W Holandii promowano kiedyś takie hasło 'dbanie o środowisko zacznij od siebie samego'. Naprawdę to robie i za każdym razem, gdy coś segreguję czuję się tak, jakbym zrobiła coś dobrego dla kogoś nieznanego.