A może by tak nad morze

Alina | Ogolna | 2009-06-17, 19:54

W poniedziałek pojechaliśmy nad nasze polskie morze. Taki wypad na jeden dzień. Pochodzić po plaży, popatrzeć na bezkres wody, nawdychać się jodu i na zakończenie kupić do domu świeżego dorsza lub łososia. Na lunch zjeść pyszną rybę smażoną, bo przecież gdzie może być smaczniejsza jak nie tam, gdzie z kutrów schodzą połacie złowionych 'świeżynek'. Okazuje się, że z widokiem na morze łatwej kupić kebaba, pizze i hot doga...

Lokalnie ludzie pewnie wiedzą, gdzie smażą najlepsze ryby w mieście, ale przyjezdny jest zdany na intuicję i dobry nos wyczuwający zapach przepalonego oleju. Już tak kiedyś miałam, dorsz był nawet, nawet, ale usmażono go na zbyt zmęczonym oleju. Zalegał całą powrotną podróż i zostawił nie za miłe wspomnienia kulinarne.
Tym razem przeszliśmy nabrzeżem, tak jak to robimy nad morzem w Holandii, gdzie barów, kawiarenek i restauracji do koloru, do wyboru. U nas na plaży nie ma nic, a na deptaku łatwiej kupić kierpce i podróbkę perfum niż wypić dobrą kawę i zjeść smaczną rybkę..
Zadziwiające jest to, że na przeważającej ilości stoisk sprzedają to samo. Pełno tam zabawek plażowych z Chin, grzebieni, okularów i innych 'przydasiów', które po powrocie do domu i tak zalegną gdzieś, czyli do następnego gruntowanego sprzątania lub jeszcze gorzej... do kolejnej przeprowadzki. Na szczęście są też 'lokalne' muszelki, kamyczki ozdobne i bursztyny, ale większość sprzedaje to samo. Jak oni się z tego utrzymują?
A przecież handlują w wymarzonych miejscach, gdzie w sezonie na deptaku palca nie ma gdzie wsadzić. Obok przepiękna plaża, morze donośnie szumi i możliwości leżą na ulicy, a ci co zabierają się za biznes działają według podobnego schematu 'acha, on sprzedaje kababa i ma się dobrze. no to ja też będę sprzedawał kebaba'.

Nie wymienię miejscowości, w której byliśmy, bo nie chce sprawiać jej mieszkańcom przykrości, ale naprawdę zmarnowano tam potencjał, które takie miejsce mają. Jak się spaceruje główną arterią to wyraźnie widać, że przez ostatnie 20 lat zarządzający tym miasteczkiem przespali ten okres.
Naszą wyprawę zakończyliśmy krótkim pobytem w Kołobrzegu, pełnym turystów z Niemiec i dzieci zwiedzających latarnię morską. Miasto się zmienia, ale czasami żal, że ci co mają kasę nie mają za grosz gustu. Poza tym czy u nas nie ma planowania przestrzennego w miastach? Może mamy tak dużo ziemi i nie ma to żadnego znaczenia.
No cóż.. na pewno chcecie wiedzieć, co kupiłam w Kołobrzegu. Nabyłam jedynie wędzonego łososia. Szukałam też wina australijskiego w tamtejszych sklepach, ale nie miałam szczęścia. Może Niedźwiedź zrobi coś w tej sprawie... tej nierównej dystrybucji.

Pozostałe wpisy
» Keukenhof (2017-03-28, 15:49)
» Leśniczówka (2017-02-16, 17:54)
» Do Siego Roku! (2017-01-26, 13:18)
» 33-lecie Listy Przebojów (2015-05-02, 22:15)
» Nie tylko na Wszystkich Świętych (2014-11-01, 11:53)
» From Holland with love (2014-07-14, 10:52)
» .. and the winner is... Germany! (2014-07-14, :)
» Brazylia - Holandia (2014-07-13, 17:31)
» Byłam fanką Oranje (2014-07-10, 09:29)
» Wino się skończyło, a... (2014-07-10, :)
» 0:0 (2014-07-09, 23:56)
» Postanowiłam… (2014-07-09, 23:33)
» FOF… cd (2014-07-09, 23:17)
» Do przerwy (2014-07-09, 22:55)
» Brazil... (2014-07-09, 22:30)
» FOF... cd (2014-07-09, 21:49)
» Huuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuura! (2014-06-29, 21:01)
» FOF... cd (2014-06-29, 19:43)
» FOF (2014-06-29, 18:51)
» Dama z… plecakiem (2014-04-28, 20:27)
Alina Dragan RSS Feed

© 2007 Alina Dragan. All rights reserved worldwide.