Figura i Madonna

Alina | Muzyka | 2007-10-27, 22:17

Przyznam się. Skłamałam. Skłamałam pisząc, że nie przeszkadza mi to, że mam już inne rozmiary niż te, które dawno, dawno temu podawaliśmy jako wzorcowe na Liście Przebojów. Nawet już nie pamiętam, czy kiedykolwiek tak 'idealnie' rzeczywiście były, czy tylko wymyśliliśmy je przy okazji jakiejś pogadanki na antenie. Tak czy siak, po prawie 20 latach mogły ulec zmianie. Jedyną osobą, którą znam... znam to za dużo powiedziane i która reprezentuje model odwrotny od standardowego jest Madonna. Gdy była młoda była raczej... 'przy kości', co widać w pierwszych teledyskach, a teraz, 20 lat później jest naciągnięta jak szprycha. Figurę ma naprawdę do pozazdroszczenia, ale gdy myślę, jakim kosztem to osiąga to nie wiem, czy dałabym rade. Każdego dnia kilka godzin ćwiczeń, dzielenie listka sałaty na czworo, dyscyplina, medytacje... to raczej nie dla mnie.
Zazdroszcząc Jej trzeba też pamiętać, że pracuje nad Nią cały sztab ludzi, a my sami się zmagamy ze swoimi słabościami. I gdy tak o tym snuje rozważania od razu czuję się lepiej, gdyż mam usprawiedliwienie dla mojego kondycyjnego lenistwa. Myślę też, że gdyby każda z nas miała osobistego trenera, masażystę, stylistę, fotografa, fryzjera, wszystkich najlepszych kreatorów mody u naszych stóp... to jasny gwint... też byśmy pewnie błyszczały i jak szprychy wyglądały.

Do Madonny wrócę jeszcze za chwile, bo wczoraj ponownie obejrzałam 'The Confessions Tour', na którym byłam z moim przyjacielem Robertem w Londynie. Natomiast mówiąc krótko o uprawianiu sportu. Jedyną dyscypliną, w jakiej czuje się komfortowo to rowerek na leżąco i jak się bardzo postaram to nie wstając po rowerku mogę zrobić świecę. Mam oczywiście, jak każdy, takie zrywy, aby się wziąć za siebie i coś dobrego zrobić dla własnego ciała i duszy, ale trwa to zwykle kilka dni i zapał mija. Kiedyś biegałam i nawet imponowałam kilku osobom z sąsiedztwa, ale jakoś mi przeszło. Myślę, że ciało samo reguluje potrzeby fizyczności i gdy przekroczyłam tzw. limit na bieganie mój organizm powiedział 'dość'. I uważam, że miał rację.
Przy okazji polecam książkę 'Piękną być' napisaną przez Cher, która opowiada o różnych 'wyczynach' w swoim życiu i znajduje się tam kilka fajnych, uniwersalnych rad dla kobiet w różnym wieku, ale bardziej dla tych po 40. Ona też mówi o wyższości spaceru nad bieganiem i ładnie to opisuje.

Każdy z moich męskich przyjaciół chodzi na siłownię. Ja byłam tylko raz na siłowni, w Amsterdamie i gdy zobaczyłam jak za własne pieniądze ludzie się pocą, męczą podnosząc ciężarki i pedałują nie wiadomo dokąd stojąc w miejscu to wycofałam tę opcję uprawiania sportu z mojego życia... na zawsze. Pewnie dałabym się namówić na aerobik, czy pilates. Z serii 'zrobię coś dobrego dla siebie' dwa lata temu kupiłam DVD z ćwiczeniami pilates, ale jeszcze ich nie rozpakowałam. Może nadejdzie ten moment, że wykorzystam, nie tylko DVD, ale także te wszystkie książki, które kupuję regularnie, aby podnieść poziom wiedzy na różne tematy związane z odżywianiem, witalnością i zachowaniem młodego wyglądu. Ostatnio połykam glony i lucernę... ale to oddzielny temat, już nie na dzisiaj, bo wciąż poszukuję chlorelli, która oczyszcza z toksyn.

Madonna i Jej koncert. W życiu bym się nie wybrała do Londynu na koncert, ale zaprosił mnie przyjaciel, z którym na co dzień rzadko się widujemy i ten koncert był też świetną okazją do naszego spotkania we dwoje. Oboje jesteśmy fanami Madonny, więc tym bardziej... on uwielbia Londyn i mnie, ja uwielbiam jego.. i tak spędziliśmy tam kilka dni wokół koncertu.
Sam koncert podobał mi się średnio. Było zbyt wiele elementów, które przepadły, bo człowiek nie jest w stanie zobaczyć wszystkiego. I dlatego wydaje się koncerty na DVD, żeby później skonfrontować to, co było na żywo, z tym co zarejestrowały kamery. Gdy zobaczyłam The Confessions Tour na DVD zrozumiałam, że koncert był robiony pod nagranie, bo to co nam przeszkadzało, lub nie zagrało, świetnie się sprawdziło w nagranej wersji koncertowej. My byliśmy, mówiąc brutalnie, statystami, którzy zapłacili kupę kasy, żeby zrobić dobre tło. Nie żałuję jednak, że byłam na koncercie, bo występy Madonny to coś więcej niż słuchanie znanych piosenek. To pewnego rodzaju sztuka, w której każdy element został precyzyjnie zaplanowany, dograny i wykonany. I w tym ciągle Madonna jest mistrzem. Bo tak naprawdę nie jest żadną świetną piosenkarką, ale zrobiła olśniewającą karierę, także dzięki temu, że spotkała na swoje drodze odpowiednich ludzi.
Mam tylko mały problem, jako fanka. Jej nowy utwór 'Candy Shop', który jest produktem w stylu disco z pewnością spodoba się w różnych klubach, ale to już nie jest moja bajka. Tak samo kiedyś stało się z Mariah Carey. Przestała dla mnie nagrywać :)

Pozostałe wpisy
» Keukenhof (2017-03-28, 15:49)
» Leśniczówka (2017-02-16, 17:54)
» Do Siego Roku! (2017-01-26, 13:18)
» 33-lecie Listy Przebojów (2015-05-02, 22:15)
» Nie tylko na Wszystkich Świętych (2014-11-01, 11:53)
» From Holland with love (2014-07-14, 10:52)
» .. and the winner is... Germany! (2014-07-14, :)
» Brazylia - Holandia (2014-07-13, 17:31)
» Byłam fanką Oranje (2014-07-10, 09:29)
» Wino się skończyło, a... (2014-07-10, :)
» 0:0 (2014-07-09, 23:56)
» Postanowiłam… (2014-07-09, 23:33)
» FOF… cd (2014-07-09, 23:17)
» Do przerwy (2014-07-09, 22:55)
» Brazil... (2014-07-09, 22:30)
» FOF... cd (2014-07-09, 21:49)
» Huuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuura! (2014-06-29, 21:01)
» FOF... cd (2014-06-29, 19:43)
» FOF (2014-06-29, 18:51)
» Dama z… plecakiem (2014-04-28, 20:27)
Alina Dragan RSS Feed

© 2007 Alina Dragan. All rights reserved worldwide.